piątek, 27 lipca 2012

Rozdział I.


Dzień zakończenia gimnazjum.

Obudziłam się przed swoim budzikiem. Chwyciłam za telefon, na wyświetlaczu widniała godzina 7.00, a także sms. Nie od Klaudii, ani od Kaśki. Sms był od Aśki. Chciała spotkać się dzisiaj na mieście, żeby omówić nasze wspólne wakacje. No tak, jej zapomniałam poinformować o tym, że mnie nie będzie, że dzisiaj o 20 mam samolot. Nie mogłam w to uwierzyć. Jadę do swojej wymarzonej Anglii. Na samą myśl o locie miałam motylki w brzuchu. Chwyciłam za telefon i odpisałam jej, abyśmy spotkały się dzisiaj o 16 w focus mall. Po godzinie 10 słyszałam jak moja mama krząta się po kuchni i tłucze talerze. Co za kobieta, wstaje o 10 i już ogarnia cały dom. Wstałam, wypuściłam psa na dwór i kierowałam się w stronę łazienki.
- Kama, zrób sobie śniadanie.- nakazała.
- Już jedziesz?- rzuciłam niedospanym głosem.
- Muszę, postaram się być na obiad.- i wyszła z domu, w sumie to raczej wybiegła. O mało co nie zabiła by się na schodach. Weszłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą. Następnie znów wróciłam do pokoju, tym razem z miską czekoladowych płatków, które położyłam na biurku. Otworzyłam szafę, która ledwo się domykała. Wygrzebałam z niej TO! I narzuciłam na siebie. W końcu zabrałam się za konsumowanie śniadania. Po zjedzonym posiłku, miseczkę włożyłam do zmywarki. Znów wróciłam do łazienki, włosy spięłam TAK!, przypudrowałam lekko twarz, nałożyłam trochę różu na policzki i wytuszowałam rzęsy. Chwyciłam za zmiotkę i zaczęłam zamiatać kuchnię i korytarz, gdy nagle w ubłoconych butach do domu wparował mój brat, Damian. Zabiję go. Ogarnęła mnie furia, po raz pierwszy raz w życiu byłam tak wkurzona na niego.
- Damian, ty cholerny brudasie! Nie widzisz, że tutaj zamiatałam!- wydarłam się na niego.
- A gówno mnie to obchodzi, posprzątasz jeszcze raz.
- Czy ja ci do jasnej cholery mały gnomie wyglądam na sprzątaczkę?!
- Tak, bo do niczego innego się nie nadajesz i jesteś tak samo brzydka jak one.
- Masz 3 sekundy na ucieczkę, potem nie ręczę za siebie.- stanęłam w jego drzwiach do pokoju i palcem wskazującym pokazałam drogę ucieczki. Po czym dodałam.- Nie chciej abym cię dorwała, bo będziesz żałował.- ale on tylko parsknął śmiechem i wyszedł z domu. Boże dziękuję Ci, że nie będę go widzieć przez dwa miesiące wakacji! Cisza i spokój. Odłożyłam zmiotkę i usiadłam w dużym pokoju. Włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach jak opętana, ponieważ nic ciekawego w nim nie było poza wiadomościami. W końcu na HBO znalazłam jakiś film. Komedia pt. ’’Plan B’’. Zanim się obejrzałam było już po godzinie 15. Biegiem chwyciłam swoją torbę i ruszyłam na autobus. W autobusie spotkałam swojego starego kolegę, Piotrka, który od czasu do czasu wpadał do swojej babci do Czerwieńska. Chwile z nim pogadałam i na tym się skończyło. Wysiadłam na dworcu i kierowałam się ku ulicy Wrocławskiej. Przed samym wejściem spotkałam akurat Aśkę, która była ubrana w TO!
- Hej.- pomachałam jej na przywitanie. Ona podleciała do mnie i mnie przytuliła.
- Siemanko! W końcu się widzimy.- powiedziała z uśmiechem. Weszliśmy do środka i szliśmy w stronę McDonalda.
- Nie mam zbyt wiele czasu, o 18 mam zakończenie.- poinformowałam brązowooką. Zamówiłyśmy po McFlurry i usiadłyśmy przy pierwszym wolnym stoliku.
- Dobra, to kiedy do mnie wpadasz, albo ja do ciebie.- zaczęła mówić jak najęta.
- Właśnie, chyba się w te wakacje nie zobaczymy.- powiedziałam spuszczając wzrok.
- Jak to? Dlaczego?- w jej głosie można było wyczuć nutę smutku.
- Kuzynka przysłała mi bilet do Anglii, wyjeżdżam dzisiaj. Przepraszam.- złapałam ją za rękę, mocną ją ściskając.
- Kpisz sobie ze mnie?- ocknęła się.
- Nie, i co taka zdziwiona jesteś, przecież ci mówiłam na początku roku o swoich planach.- puściłam jej rękę i patrzyłam na jej reakcję.
- No tak, ale nie sądziłam, że ty tak na serio.- powiedziała z nutą sarkazmu.
- A jednak.- rzuciłam bez emocji w jej stronę. – Muszę już iść, pozdrów rodziców. Miłych wakacji.- chciałam ja przytulić, ale odsunęła się. Nie to nie, nie będę się narzucać. Wparowałam do domu, weszłam pod szybki prysznic. Poprawiłam swój makijaż, włosy spięłam TAK!, a z szafy wygrzebałam TO!.
- Kama, streszczaj się! Musimy już jechać.- krzyknęła ze schodów mama.
- Już wychodzę, jestem już gotowa.
- Nie strój się tak, nic ci to nie pomoże.- zadrwił Damian.
- Jak się do ciebie dobiorę, gnojku to tobie też nic już nie pomoże.- odwarknęłam.
- Spokój mi tu!- w naszą dyskusję wdarła się mama.
- Sam zaczyna, a plujesz się tylko do mnie.- powiedziałam z pretensjami w głosie.
- Ale wiesz jaki jest.- zaczęła się tłumaczyć.
- Rozumiem, że ja wam nie wyszłam, ale z nim to już przesadziliście!- powiedziałam w przypływie złości. Damian w końcu się zamknął. Mamy wysadziła Damiana u kolegi i same poszłyśmy na zakończenie.  Tak oto w ciszy dojechaliśmy do szkoły. Przed szkołą dostrzegłam Monikę, ze swojej klasy. Karolinę i bliźniaczki z klasy c, i innych. Wszyscy byli elegancko i gustownie ubrani. Po piętnastu minutach dołączyła do mnie Klaudia, ubrana w TO i uczesana TAK, i Kaśka, ubrana w TO i uczesana TAK.
- Ostatni dzień razem.- złapałam oddech, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Przestań, przecież się jeszcze zobaczymy. Nie rozklejaj mi się tutaj!- powiedziała po czym wszystkie trzy stałyśmy w jednym uścisku.
- Dziewczynki usiądźcie na swoje miejsca.- powiedziała do nas nauczycielka. Na całym korytarzu rozbrzmiewał hymn Polski i hymn szkoły. Zaczęło się rozdawanie stypendiów i świadectw z czerwonym paskiem. Rozdawali też nagrody za różne osiągnięcia, ale ten fakt pominę. W końcu udaliśmy się do swoich klas. Co prawda, musieliśmy wszyscy wpisać się do kroniki szkolnej. W klasie czekały na nas dwa torty, masa cukierków i picia. Było strasznie duszno i gorąco, więc pierwsze za co złapaliśmy to picie. Zjedliśmy po kawałku tortu i to wszystko. Potem wszyscy rozjechali się do domów. Ostatni dzień gimnazjum… Szybko zleciało. Mama podrzuciła mnie pod dom, bo niestety pojechała do pracy. Wyciągnęłam z szafy walizkę z motywem flagi brytyjskiej i zaczęłam pakowanie. Wzięłam TAKI zestaw, oczywiście TAKI strój kąpielowy, na wszelki wypadek gdyby była ładna pogoda. TAKI, TAKI, TAKI, TAKI, TAKI i TAKI luźny zestaw ciuchów. TAKI i TAKI elegancki zestaw. TAKĄ swoją ulubioną piżamkę. TAKI, TAKI, TAKI i TAKI zestaw cieplejszych rzeczy. Znalazłam miejsce na swojego laptopa, okulary, kosmetyki i parę książek. Pakowanie zakończone i wszystko zmieściło się w jedną walizkę, nie wiem jakim cudem to zrobiłam. Mama i wujek zawozili mnie na lotnisko. Cieszyłam się, a zarazem miałam w sobie niepokój, niepewność.
- Kamuś, co jest?- zapytała się mama, która właśnie mnie przytuliła.
- Boję się.- powiedziałam.
- Czego? Przecież sobie poradzisz. Wierzę w ciebie.- motywowała mnie mama. Do oczy napłynęły mi łzy.
- Nie płacz, będziesz z Agnieszką i Peterem i Aśka jeszcze będzie.
- Wiesz, że lepiej dogaduję się z Agą i Peterem.- uśmiechnęłam się przez łzy. Mama otarła moje mokre policzki i ucałowała w czoło. Wręczyła mi bilety.
- Idź, zaraz masz samolot. Kocham cię, daj znać jak tylko wylądujesz i będziesz już z Agnieszką i Peterem.
- Też cię kocham i tatę też. Dobrze, zadzwonię.- pomachałam mamie i udałam się w stronę odprawy. W bezcłowym siedziałam może z pół godziny, nie mniej, gdy pojawił się komunikat o wylocie do Londynu. Wyjście numer jeden. Pośpiesznie udałam się w jego kierunku. Miałam ze sobą bagaż podręczny, w którym miałam telefon, wszelkiego rodzaju ładowarki, tabletki i okulary. Weszliśmy do samolotu. Starałam się usiąść mniej więcej po środku samolotu. Bagaż podręczny wpakowałam na górną półkę i usiadłam spokojnie na swoim miejscu.

_______________________________________________________
No i jest pierwszy rozdział. Niedługo dodam postacie do opowiadań, abyście wiedzieli jak opisywane osoby wyglądają :) Moje wypociny piszę zawsze ok.24 więc wybaczcie, jeśli są cholernie nudne!
Macie ode mnie trochę chłopców :33 Awww.

Czy ten pan mówił, że nie umie tańczyć? BITCH PLEASE!

i tak dla odmiany, PIĘKNA DANIELLE <3
i Eleanor <3



poniedziałek, 23 lipca 2012

Prolog.


Miesiąc przed zakończeniem roku szkolnego przyszedł do mnie list od kuzynki. Na kopercie widniał adres nadawcy. List przyszedł prosto z Anglii. Mama wręczyła mi go z wyraźnym zatroskaniem na twarzy. Taty w domu niestety nie było. Nigdy go nie było jak w moim życiu działo się coś ważnego. Ostatni raz widziałam go na swoje 15-ste urodziny i na tym się skończyło. Co prawda wracał na weekendy do domu, ale mnie w te dni nie było, przeważnie przesiadywałam u swojej przyjaciółki, Klaudii. Odłożyłam list na bok, chciałam go otworzyć następnego dnia w szkole razem z Klaudią i Kaśką. 
- Nie otworzysz go?- zapytała mama, która cały czas nade mną stała.
- Nie, chcę otworzyć go dopiero z dziewczynami.- odpowiedziałam.
 - Kama, to jest od Agnieszki i Petera, na pewno nie chcesz otworzyć?- nalegała.
- Nie mamo, na pewno nie chcę otworzyć.
- Jak chcesz. Dobra, zajmij się domem ja jadę do pracy.- rzuciła w moją stronę i wyszła z pokoju. Zawsze była zabieganą kobietą, ale teraz to już przesadzała. Pracowała non stop od wczesnego rana do późnego wieczora. To nie na moje nerwy, cały dom na mojej głowie, włącznie z młodszym bratem, który ciągle mi dokuczał. Chwyciłam za telefon i bez chwili wahania napisałam do Klaudii. ‘’Dostałam list, o którym wam mówiłam. Przyniosę go jutro do szkoły. Xx’’ mniej więcej, tak brzmiał sms. Odpowiedzi zwrotnej nie dostałam, więc postanowiłam pójść się wykąpać i położyć spać.


Następnego dnia w szkole. 
- Boże jak ja się cieszę, że w końcu kończę tą szkołę.- z oddali już było słychać głos Kaśki.
- Nie ty jedna, gdybym miała wybierać na początku do jakiego gimnazjum pójdę to na pewno nie był by to Przylep.- powiedziała z obrzydzeniem Klaudia.
- Czego chcecie, z wami nie było tak źle.- zaśmiałam się podchodząc do dziewczyn wymachując im białą kopertą.
- No otwieraj! JUŻ!- zarządziły obydwie. Wahałam się, ale nie za krótko, bo z rąk wyrwała mi kopertę Klaudia. Otworzyła ją. Wszystkie trzy stałyśmy bez ruchu. Klaudia wyciągnęła z niej bilet do Anglii i list napisany w połowie przez Agę i w połowie przez Petera. 
- O stara! Lecisz do Anglii!- wykrzyczała Kaśka.
- Nie mów, że lecisz tam na stałe bo cię chyba zabiję.- powiedziała z lekka nutą sarkazmu Klaudia.
- Jadę tam tylko na wakacje. Wyluzuj!- poklepałam ją po ramieniu.
- A co będzie z papierami do szkoły? Halo! Liceum się kłania.- przyjaciółka pomachała mi przed oczyma porwaną kopertą.
- Luzik, papiery zaniesie mi kuzynka.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. I właśnie w tym momencie rozległ się dzwonek na lekcję. Matematyka, o zgrozo. 
-Jakie normalne gimnazjum zaczyna lekcję o 7.30, no błagam was.- żaliła się Klaudia.
- Tylko Przylep, kochana.- zadrwiłam z niej.
- Ej, ćwiczycie na wf’ie?- zapytała Kaśka.
- Nie chce mi się.- rzuciła w jej stronę zielonooka.
- Mi też nie. W ogóle mi się w szkole nie chce siedzieć.- odparłam po chwili, ziewając.
- Zwijamy się?
- Raczej, chcę już do swojego cieplutkiego łóżka.- rozmarzyła się Kaśka. Koniec lekcji, przerwa nastała. Szybkim tempem udałyśmy się do swoich szafek, chwyciłyśmy nasze bluzy i wybiegłyśmy ze szkoły.
- Na razie!- rzuciła Kaśka.
- Trzymaj się!- rzekła Klaudia.
- Siema.- wyciągnęłam z kieszeni telefon i nałożyłam słuchawki na uszy. Wróciłam do domu, rzuciłam torbę w kąt i jeszcze raz przeczytałam list. Po chwili do pokoju weszła mama.
- Otworzyłaś go?- zapytała.
- Tak, Aga przysłała mi bilet i list.
- Bilet? Ale przecież miałaś jechać do niej za rok.- powiedziała zszokowanym głosem.
- Ale widocznie chcą mnie w te wakacje i w następne też, i na ferie zimowa także.- wytłumaczyłam mamie. Ona tylko pokiwała głową, uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.


________________________________________________________
Siemanko :3 Jestem Camille, współzałożycielka bloga http://stole-my-heart-xoxo.blogspot.com .
Postanowiłam podobnie jak Clauds, założyć własnego bloga. Nie oznacza to, że na wspólnego bloga nie będziemy nic dodawać. Co to to nie. Na S-M-H-xoxo mamy rozdziały napisane już na przód. Ja na swojego mam także, więc luzik, poradzę sobie :) Buziaki. ~Camille